top of page
Dołącz do listy mailingowej

Kłam Pinokio! Kłam!???


Do rozwinięcia tematu w analogii do relacji pracowniczych zainspirowała mnie audycja radiowa, którą z zainteresowaniem wysłuchałem niedawno podczas podróży samochodem. Podobno jakaś agencja wykonała badania na temat ewolucji kłamstwa w naszym życiu. O zgrozo! Wnioski pierwotnie mnie przeraziły. Po kilku jednak chwilach zastanowienia i odtworzeniu sytuacji z mojej kariery zawodowej a także zachowań z grona niektórych znajomych, musiałem z żalem przyznać rację:


„kłamstwo stało się integralną częścią naszego życia”!

Mało to. Można stwierdzić, że w niektórych dziedzinach życia jest podwaliną do uzyskania sukcesu. Mam na myśli sytuacje w których przysłowiowy „Pinokio” składa deklaracje, których z założenia nie zamierza wypełnić! Tak! Wystarczy tylko spojrzeć na niektórych polityków i ich poczynania, by bez trudu wskazać tych, którzy na kłamstwie budują zaufanie swojego elektoratu. Obiecują działania, których na pewno nie będą mogli wypełnić a już po elekcji wykręcają deklarację jako niebyłą. Taki kłamczuch (zwanym dalej w tekście Pinokio), nie ponosi żadnej odpowiedzialności za nieuczciwość wobec innych. Nie jest z nich rozliczany i nie czeka go żadna kara. Mówimy tu o...


...publicznym przyzwoleniu do kłamania!

I tak towarzyszą nam kłamstwa w życiu w każdej niemal sferze. Począwszy od humoru zabarwionego erotyką (jak konkluzja w tytule artykułu;-)) aż do zdrady małżeńskiej czy politycznych kłamstw wobec społeczeństwa. Nie wiem czy przypadkiem my Polacy nie mamy wyjątkowych inklinacji do takich zachowań, pielęgnując przez lata charakter cwaniactwa i zachowań nazywanych przeze mnie „bazarowymi”. Od małego uczestniczyłem a później dojrzewałem w realiach wątpliwej kultury handlowej, stymulowanej przez otoczkę komunizmu. Nic w tym złego, że sprzedałem kolekcję „resoraków” by kupić pierwszy skuter ale już zaistnienie na giełdzie samochodowej wymagało ode mnie nie lada ewolucji w umiejętnościach handlowych, dalekich niestety od zastosowania reguły „win – win”. Sukces wtedy gwarantowało nie odnalezienie odpowiedniego kupca, dla którego samochód czy motocykl był dedykowany ale sprzedaż najlepiej za możliwie zawyżoną stawkę lub negocjacje, które można było zakończyć poczuciem wygranej zdecydowanie po mojej stronie – satysfakcja była nieopisana, zwłaszcza gdy kupujący nie dostrzegł wad ukrytych. Jeszcze dziś bywam świadkiem, gdy sukces negocjacyjny opiera się na zatajaniu prawdziwych intencji. Może dlatego tak kochamy mnogość paragrafów, umów i procedur bo w każdej chwili boimy się, że możemy zostać oszukani.

A jak życie Pinokia w dzisiejszych realiach zatrudnienia? Czy przy świadomości, że uczciwość jest gwarantem sukcesu nie posuwamy się do małych kłamstewek? Takich malutkich, niewinnych. Prawie niezauważalnych ale podnoszących ocenę naszej osoby o pół stopnia w górę. Czy sami nie czujemy jak nasz nos urósł nam nieco na długość?

Musimy wypracować w sobie tę umiejętność rozdzielenia wprawnego relacjonowania naszych dokonań od koloryzujących kłamstw tak, aby nawet te małe sukcesy przedstawiane były jak wygrane bitwy nie zaś coś, co „wydarzyło się samo” lub tym gorzej „udało się” nam zrealizować (sugeruję wyrzucić takie sformułowania z własnego słownika!). Tak opowiadać należy o swojej edukacji, kolejnych doświadczeniach zawodowych i o pasji. Tak, to ta ostatnia powinna być inspiracją do sposobu mówienia o pozostałych – z emocjami, modulacją głosu i gestykulacją. Dlatego pod każdym wpisem dotyczącym doświadczenia zawodowego, obligatoryjnie napisz o Twoim największym osiągnięciu! Nikt wtedy nie powie Ci że jesteś kłamcą.

Każdy z portali specjalizujących się w doradzaniu poszukującym pracy pisał będzie o tym, jak to rekrutujący jest specjalistą i zna tajemne metody wykrywania wszelakich kłamstw. Gdyby tak było to rotacja by nie występowała a pracownik byłby idealnie dobrany do stanowiska. Twierdzę, że zarówno opis stanowisk bywa nieco przekoloryzowany a z drugiej z kolei strony wiele z CV zawiera kilka kłamstewek, które podnoszą atrakcyjność kandydata – czyż nie? Każdy walczy przecież jak może ;-) .I tu pojawia się miejsce na powtarzaną przeze mnie maksymę:

Najbardziej wartościowy pracownik to uczciwy pracownik !

Bo przy założeniu, że potrafimy odróżnić słabego od bystrego, to jeśli będzie uczciwy, to nawet jeżeli trzeba będzie poświęcić mu nieco więcej czasu na naukę - będzie się to opłacać pracodawcy.

Z bycia Pinokio się wyrasta. Wraz z doświadczeniem co raz częściej zacząłem stosować metodę szczerości. Muszę przyznać, że sprawia mi olbrzymia satysfakcję, gdy szokuję mówieniem prawdy. To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że nadal społeczeństwo toleruje Pinokiów pośród siebie i daje publiczne pozwolenie aby kłamstwo było częścią naszego codziennego życia.

Aha. I jeszcze jedno! Gdy mówimy zawsze prawdę to .... nie musimy pamiętać kiedy kłamaliśmy ;-)

e-human.pl


bottom of page