Zwolnienie czy zmiana pracy?
Utrata pracy, jeśli nie jest związana z likwidacją stanowiska przez firmę i nie była ustalona wcześniej jako wybór wspólny, pracownik – pracodawca, to stan porażki w karierze. Rzutuje na wizerunek i trudno jest się z niej wytłumaczyć. Nie znaczy to, że nie spotkała nawet bardzo zaradnych zawodowo. Niestety stan zaskoczenia jaki towarzyszy tej sytuacji nie wpływa mobilizująco a dodatkowo sprzyja działaniom emocjonalnie niepoprawnym. Te z perspektywy czasu nie pomogą nam w dalszej karierze.
Dystans i silne nerwy pozwolą nam wyjść wygranym za każdym razem. Rozpacz i poszukiwanie winnych – pogrąży na długie miesiące bez pracy.
Pracownicy nastawieni na ciągły rozwój zwykle wyprzedzają takie sytuacje. Zaplanowane, kolejne etapy rozwoju zawodowego nie pozwalają by decyzje w sprawie zmiany pracy podejmował kto inny. To oni rozdają karty ale...
Jestem przekonany, że rynek pracy w perspektywie zmian i własnej ewolucji znacznie będzie wybielał postępowania tzw. „skoczków”, czyli tych, którzy nie byli chętnie widziani jako pracownik na długie lata bo często zmieniał pracę. Do tej pory traktowaliśmy ich jako osoby ze słabą orientacją na sukces i mało zdecydowane co chcą docelowo w życiu osiągnąć. Obawiam się, że duża zmiana w rynku pracy wymusi na pracodawcach konieczność podejmowania szybkich decyzji bo nie będzie w kim wybierać i dobry, ambitny pracownik będzie na wagę złota! Wtedy sterowanie drogą kariery przestanie być głównie w rękach ambitnego, skrupulatnie planującego pracownika ale stanie się wypadkową „polowań” head huntu za dobre pieniądze. Ilu ulegnie takiemu procesowi a kto podążać będzie wcześniej obraną drogą? Które rozwiązanie jest lepsze???
Własne. To które określimy jako najlepsze dla nas. Przemyślane i świadome. Ale musi się to dokonać bo jeśli pozwolimy by decydował za nas rynek lub pracodawca to droga naszej kariery przestanie być naszym dziełem ale wynikiem sytuacji. Albo stracimy pracę, albo przynajmniej nie wykorzystamy odpowiedniego momentu by wspiąć się wyżej!!!
Awans a zmiana pracodawcy
Awans nie koniecznie musi być pionowy. Mówi się, że powinien następować mniej więcej po czterech latach – wtedy rozwój posiada odpowiednią dynamikę. Awansem może być równie dobrze zmiana stanowiska w kierunku poziomym bo przecież stanowi wynik zmiany/podnoszenia kompetencji.
Jak dla mnie, to słowo (ale i fakt) posiada pewną magię bo gdy dojdzie do skutku jest szczytem szczęścia dla ambitnego pracownika. Wyjątkowo ważną rolę odgrywa tu moderator awansu (bezpośredni przełożony). Zwłaszcza na początku aby emocje przekuć w produktywność. Jeśli balans umknie – euforia może niepotrzebnie „uderzyć do głowy” a wtedy porażka murowana.
Należy traktować go z wyjątkowym szacunkiem. Jest przecież objawem zaufania i nagrodą za zaangażowanie. Zaufaniem, którym nas obdarzono i na koniec, szansą której nie można zaprzepaścić! Dopiero teraz zaczyna się ciężka praca a nie jak niektórzy błędnie interpretują czas by „osiąść na laurach”.
Droga rozwoju związana ze zmianą pracy/pracodawcy to większe wyzwanie. Wymaga bowiem przynajmniej dobrej orientacji w rynku pracy i nie jest jedynie oczekiwaniem na docenienie przez bieżącego przełożonego. Mało to, absolutnie nie jest źle postrzegana w historii kariery. Czytając historię zatrudnienia w CV, większą wagę stanowi chronologia we wspinaniu się na wyższe szczeble niżli zmiana pracodawcy. Rynek pracy to tłumaczy a nawet ewolucyjnie stymuluje. Kto to wykorzysta będzie operatorem a nie biernym obserwatorem, zatem „weźmy byka za rogi” i ...
...korzystajmy z warunków zamiast czekać, aż zostaniemy zauważeni.
Wrażenia po sobie.
Gdy kończy się jakiś epizod w naszej karierze to zwykle towarzyszą temu emocje. Niestety tym większe, im mniejszy mamy wpływ na jego zakończenie. Ta właściwość sytuacji powoduje, że niestety ale skupiamy się nie na tym, co najważniejsze. To słabość emocjonalna i brak dystansu zaczyna szukać winnych by wytłumaczyć naszą porażkę. I tak, gdy dostajemy do ręki wypowiedzenie pracy, to najchętniej, obarczając cały świat odpowiedzialnością za nieszczęście wysłalibyśmy na stos naszego bezpośredniego przełożonego, pisząc jednocześnie maila do dyrektora zarządzającego, że jest kompletnym ignorantem i nie potrafi docenić starań najlepszego pod słońcem pracownika którego....właśnie się pozbywa! Nic bardziej mylnego!
Najczęściej opamiętamy się sami lub ktoś zdąży sprowadzić nas na ziemię – dzięki Bogu!
Praca to nie miejsce na prywatne potyczki. To sfera gdzie budujemy zaplecze pozytywnej oceny kompetencji dla siebie samego a moment rozstania jest sprawdzianem dla własnego dystansu do sytuacji trudnej, nerwowej i wymagającej. Wrażenie jakie pozostawimy po sobie może, a jestem pewien, że będzie rzutować na naszą przyszłość. Co wy na to, jeśli odpowiedzialny za Wasze zwolnienie okaże się przepustką do nowej, intratnej posady? Utrzymaj zatem emocje na wodzy. Okaż równowagę i odejdź z dumą nie „paląc mostów za sobą”. Wiem....to trudne ale, da się zrobić!
Co dalej lub wiem co robić !
To zależy od tego, kto jest autorem zdarzenia. Odpowiedz sobie sam, w której roli wolałbyś się znaleźć i sam pokieruj swoja karierą tak, aby nie trzeba było odpowiadać działaniem na to co się wydarzyło.
Jeśli już określiliśmy rynek, jako sprzyjający pracownikowi, to nie stoi nic na przeszkodzie abyś to Ty rozdawał karty swojej kariery. Jeśli nie wiesz jak to robić to spytaj specjalisty.
Pomoże Ci się odnaleźć. To wcale nie jest takie trudne! Należy zacząć od dokładnego sprecyzowania drogi jaką chcemy podążać i koniecznie określić cel: w miejscu i czasie.
Wiadomo, że dużym rozmachem jest planować posadę Dyrektora Zarządzającego w międzynarodowej korporacji, aplikując na asystenta marketingu, ale mówimy tu raczej o grupie pracowniczej tzn marketing, sprzedaż, księgowość i czym chcielibyśmy sie zajmować, za jakie projekty odpowiadać, ile zarabiać. Sprecyzowanie profilu docelowego naszej kariery pomoże nie popełniać błędu niekonsekwencji czyli akceptowania byle oferty. Skutek jest taki, że po kilku latach prezentujemy przebieg kariery w CV okraszony krótkimi, niespójnymi planowo epizodami – to ślepy zaułek.
Zdecydowanie łatwiej jest kierować rozwojem kariery czyli szukać innego/lepszego stanowiska z poziomu trwającego zatrudnienia. Dużo trudniej gdy zostaniemy niespodziewanie na lodzie. Towarzyszące zwykle emocje i „nie daj Boże” komentarze życzliwych nie pomagają. Co gorzej, zmieniają skutecznie trzeźwe myślenie na emocjonalne skołowanie i w konsekwencji brak koncepcji do działania.
Jeśli czujesz, że czas ucieka a kolejne spotkania o pracę kończą się fiaskiem – nie czekaj i poproś o pomoc fachowca. Najczęściej popełniasz kilka łatwych do poprawy błędów, o których nawet nie masz pojęcia.
e-human.pl