top of page
Dołącz do listy mailingowej

Kocha, lubi , szanuje...


Burzliwy romans, zażyła przyjaźń czy po prostu szacunek pracowników. Co daje większą szansę zadowolenia? Z pewnością nie raz fantazjowaliśmy podczas plotkarskich opowieści o czyimś romansie w biurze. Zastanawiamy się, czy w relacjach towarzyskich kolega z marketingu byłby dobrym partnerem na weekendowy wypad w góry a gdy wreszcie odpowiadamy za grupę – sen z powiek spędza nam wręcz presja pożądanego szacunku od podwładnych. Najczęstszym wrogiem do osiągnięcia sukcesu jest droga na skróty. No może jedynie w przypadku krótkiego romansu można postawić na wyjątek ale tu nie czuję się na siłach by doradzać – niestety nie miałem okazji ;-).

Umiejętność sprawnego wypracowywania poprawnych relacji, zwłaszcza w nowym otoczeniu to cecha, która potrafi uratować Ci skórę, otworzy drogę do awansu a z pewnością ułatwi szybką realizację zadań. Bo nie da się prowadzić projektu w grupie bez poprawnej komunikacji. Składa się na to wiele czynników i wbrew pozorom nie jest to szacunek w wymiarze o którym myślisz....


A jak to jest z klientami? Co sprawia, że wolą rozmawiać z Tobą i budować wspólny sukces niźli „użerać się” z handlowcem Twojej konkurencji. Nie daj Bóg odwrotnie...!

Dawno, gdy dopiero uczyłem się jak sprzedawać, obserwując wtedy mojego guru sprzedaży bezpośredniej, zapadło mi w pamięci zdanie, do którego wracam wielokrotnie:

„...niech zapamiętają Cię po Twoim wyjściu. Mają popatrzeć na siebie i powiedzieć, że to był udany dzień bo do nich zajrzałeś”.

Ha! Czy kiedyś tak pomyślałeś, wychodząc od klienta? Zamiast trzymać kciuki za dobrze ubity deal. A może błądzisz, bo obciążony targetami sprzedażowymi robisz wszystko aby sprzedać. Emanujesz tym! Tryska Ci uszami oferta handlowa z widocznym transparentem: KUUUUUPUJ!!!

Zdenerwowany czy wystarczy do realizacji planu, obserwujesz kolegę. Urywają się telefony a on z pełnym luzem i uśmiechem na twarzy odbiera kolejny .....realizując target. Dochodzisz do rażącego wniosku: ONI GO LUBIĄ. Kupują od niego bo jest „na luzie”, naturalny, nie jest spięty tak jak Ty , stosujący wszystkie niemalże techniki wyuczone na szkoleniach.

Ja nazwałem to „lubieniem” – niewyszukane, banalne wręcz określenie ale to relacja, która może zmienić szeregi w kolejce do kariery. Nie spotkasz się z nim podczas licencjonowanych szkoleń czy warsztatów. Nie powie Ci o tym Twój przełożony bo nie brzmi to profesjonalnie. Ale podczas imprezy after-szkoleniowej, gdy Twój podwładny jest gwiazdą grupy – usłyszysz głos z tyłu głowy pytający: „kto jest tu gwiazdą...? a kto powinien nią być?" Tak, ONI GO LUBIĄ. Jest w centrum uwagi, płynie.


„Lubienie” pomaga w biznesie, na każdym szczeblu.


Jak znaleźć się na fali? Jak realizować się z przyjemnością? Nazywam to „sprzedażowym flow”. Oto kilka podstawowych zasad, które pomogą znaleźć ten poziom:

Znajdź balans

Tu chodzi zarówno o równowagę pomiędzy życiem osobistym a zawodowym (oklepane) ale również pomiędzy zachowaniem profesjonalnym a byciem na tak zwanym„luzie”. Nawet w pracy, w biurze, zakładzie wskazane jest poczucie humoru ale jedynie w odpowiednich okolicznościach. Nie rób tego podczas omawiania z zarządem strategicznych założeń marketingowych ale podczas przerwy na kawę pierwszy zacznij od rozładowującego napięcie dowcipu. Przy następnej przerwie zauważysz, że kompani Bedą pierwsi wyczekiwać kolejnego żartownego komentarza od Ciebie ;-)

Bądź szczery

Nie owijaj „ w bawełnę” ale konstruktywnymi argumentami popieraj swoje tezy. Ludzie, którzy snuja długie, zawiłe teorie nie są szanowani i zwykle stanowią zagrożenie dla szybkiego rozwiązywania problemu podczas dyskusji. Pamiętaj: czasy targów i giełdy minęły wiec nie cwaniakuj!

Dystans

Jak mantra już pojawiające się określenie ale wraz z doświadczeniem nabieram do niego większego szacunku. Dla mnie znaczy to przede wszystkim nie uleganie zbędnym emocjom. Czasem danie sobie więcej czasu na decyzję czy trudną rozmowę. Dystans jest wg mnie pochodną obserwacji, podobnych sytuacji życiowo-biznesowych. Z drugiej strony umiejętnością powiedzenia „nie”, gdy nie czujemy, że udział w skoku na bank odniesie sukces.

Optymizm

Nikt nie lubi malkontentów. Gdy witasz się co dzień w pracy podnieś głowę i obdarz każdego uśmiechem. Wtrąć żartobliwy komentarz, pochwal nową fryzurę koleżanki. Codziennie !

Jeśli masz doła to idź do psychologa lub do przyjaciela, nie do pracy !

Sukces

Wykorzystaj moment, gdy „dobrze Ci idzie”. Wiele czynników składa się niejednokrotnie na sukces chwili. Tak jak z surferem – napędź się falą, skorzystaj z jej energii... ale nie zapomnij podzielić się nim z innymi. Paradoksalnie mówię o czymś co chcemy uzyskać a jednocześnie o tym, żeby stało się siłą napędową. Tak to właśnie działa.

Zabawa

Jeśli jest czas na pracę to musi znaleźć się i na zabawę. Nawet jeśli koledzy z zespołu marudzą, że wolą zostać w domu, podczas celebracji udanego zakończenia roku sprzedażowego w restauracji – znajdź tych, którzy lubią się bawić. Nie musisz pić alkohol ale pamiętaj, aby „zgasić światło jako ostatni”. Ktoś wydał na to party pieniądze nie po to aby po katach sączyć piwo ale po to by integrować zespół.

Trochę polityki

I wreszcie, staraj się przebywać w otoczeniu Tych, których darzy się szacunkiem i ceni za profesjonalizm.

Nie „noś nikomu tornistra” ale warto żebyś podczas konferencji to ty był prawą ręką szefa ;). Rozmawiaj i proś o rady – właśnie tę osobę a nie drugiego wspólnika, który właśnie traci prym w spółce, nawet jeśli wydaje Ci się, że jest mądrzejszy.





Nie od razu wszyscy zaczną Cię lubić, gdy zastosujesz się do powyższych ale zmieniając niektóre nawyki krytyczne, malkontenckie czy też pozy zamknięte na pozytywną otwartość, zauważysz różnice nie tylko w relacjach w biurze ale i z klientami poza firmą.

Często łapałem się na tym, że wychodziłem od klienta wcale nie rozmawiając z nim o konkretnej sprzedaży. Tymczasem na drugi dzień zamówienie lądowało w skrzynce pocztowej. Dziękowano mi, że się nie narzucam. Że nie przychodzę zbyt często, jak konkurencja i „przynudzam”, wiedząc że to nie czas hossy. Dzwoniłem, ale zawsze z jakimś dowcipem poprzedzającym. Nigdy nie kłamałem bo....to nie popłaca.


Jak odróżnić lubienie od szacunku? Z pewnością nie wystarczy powiedzieć: „nie musisz mnie lubić, musisz mnie szanować”. Niestety ale jedno i drugie jest pochodną ciężkiej pracy na relacjach. Słyszałem to wielokrotnie. Zwykle podczas desperackich rozmów naprowadzających młodego menedżera z podwładnym. Każdy domyśla się zapewne z jakim skutkiem...


Można by wywnioskować, że szacunek w relacjach pionowych jest obowiązkiem. Tak, ale czy będzie szczery?

e-human


bottom of page